Ile było Drectioners.

9 czerwca 2012

Chapter 1. Lighting


Patrzyła się zabójczym wzrokiem na  Elkę.
- Nie ! Nie będę mieszkać w pokoju z tymi idiotami. - Spojrzała wymowne na Liam'a, Zayn'a, Harr'ego i Niall'a którzy bili się o herbatnika.
- Proszę cię. Chce trochę czasu spędzić z Lou sam na sam.
- Eleanor oni sie biją o głupie ciastko ! - Gdy to powiedziała czwórka chłopaków spojrzała na nią z żądżą mordu w oczach. - No i chyba chcą mnie zabić za to ,ze nazywam rzeczy po imieniu.
- To nie jest głupie ciastko ! To jest ostatnie ciastko ! - Zawył Niall jednocześnie gryząc Harr'ego w rękę i kopiąc Zayn'a w kostkę. - MAM ! - Powiedział uszczęśliwiony i wepchnął całego herbatnika do buzi, przez co wyglądał jak chomik. Rose tylko zrobiła facepalma i jebła się na łóżko w tourbusie. Tak się składało, że należało ono do mulata. Zwinęła się w kulkę, w rogu, pod głowę podłożyła poduszkę i wzięła się za czytanie swojej ulubionej książki - Dom Khalifa.
- Co czytasz ? - Spytał się chłopak jej siostry
- Książkę.
- A jaką ?
- Fajną.
- O jakim tytule ?
- Dajmikurwamaćświętyspokójbocizarazwpierdolę. - Powiedziała Rose na jednym wydechu i ździeliła blondyna książką po głowie. Tamten się obraził i poszedł do Eleanor się poskarżyć. Gorzej niż z dziećmi. Jeszczę chwilę i dojadą do hotelu skąd będzie mogła się wyrwać. W końcu. Gdy chłopcy się uspokoili czerwonowłosa wzięła się za czytanie ksiażki. Jednak nim zdążyła dokończyć stronę trzeba było wysiadać. Szybko wepchnęła rzeczy do torby i wypchnęła chłopaków z autobusu po czym czmychnęła do recepcji. Chłopcy próbując ją dogonić wpadli na szklane drzwi.
- Kto tu do cholery postawił te drzwi ! Cholera no ! Jeszcze chwilę temu ich nie było ! - Powiedział loczek, jednocześnie pocierając bolące miejsca.
- A może były, tylko ty głupku ich nie zauważyłeś ? - Powiedziała Rose wychodząc przez nieszczęsne drzwi i rozdając im klucze. Na końcu wręczyła dwa inne Louis'owi i El. - To dla was. Współczuję sąsiadom. - Rzuciła przez ramię odchodząc i śmiejąc się. Zayn powiódł za nią wzrokiem. Nie ma co ta dziewczyna była niezwykła. Pewna siebie i silna. To go w dziewczynach pociągało, plus jeszcze ta była dla niego niedostępna. Co było kolejnym plusem. Przeczesał włosy ręką i ruszył za Rose do pokoju. Były w nim dwa małżeńskie łóżka i jedno pojedyńcze. Nagle do pokoju wjebał sie Liam.
- Zajmuje to ! - Wydarł się rzucając rzeczy na jednoosobowe łóżko. Rose rzuciła spojrzenie Zayn'owi.
- Zayn możesz mieć ze mną ? Bo jakoś nie mam ochoty być przygnieciona przez Niall'a albo Harr'ego.- Mulat miał oczy jak dwu pensówki. Pokiwał głową i położył rzeczy po czym rzucił się na łóżko. Był bardzo zadowolony. W końcu do pokoju dotarabanili się Niall i Harry. Za nimi szedł Paul który miał bagaże. Dał im walizki i poszedł do swojego pokoju. Ten to ma dobrze. Jest sam.
- Dobra dzieci. Cicho ! Musimy coś ustalić. Każdy po sobie sprząta. Palimy tylko na balkonie, jemy tylko przy stoliku. Nigdy w łóżku. Jak któryś złamie zasadę czeka go nocowanie na balkonie. - Rose zmrużyła oczy gniewnie. - Jakieś pytania? - Niall podniósł rękę. - Tak Niall, pić w łóżku też nie można.- Blondynek spuścił głowę. - Aha, a jak macie zamiar uprawiać namiętny i gorący sex z jakąś dziewczyną to proszę nie w tym pokoju. - Wszyscy spojrzeli na nią wielkimi oczyma. - No co ? Jesteśmy dorośli. - I wyszła.

* 2 tygodnie później*

Rose ubrana w swoje ulubione ciuchy siedziała przed jakimś budynkiem w którym chłopcy mieli sesję. Jeszcze chwilę i tu zaśnie. Dookoła tłum fanek. Wywróciła oczyma i weszła na twitter. Potem włożyła telefon do kieszeni i weszła do budynku. Akurat natknęła sie Zayn'a. Uśmiechnęła się do niego. Raz kozie śmierć, pomyślał mulat. Pochyli się i pocałował czerwonowłosą. Ona chwilę się opierała po czym splotła ręce na jego karku. Odsunęła sie od niego na chwilę po czym zbliżyła usta do jego ucha.
- Dzisiaj wieczorem w moim apartamenice. - Od tygodnia są w Miami, Rose załatwiła sobie osobny apartament pod pretekstem tego ,że nie może wymyślać układów. Mulat tylko uśmiechnął się i jeszcze raz ją pocałował po czym wrócił na sesję, a Rose wzięła taksówkę, pojechała do hotelu i przygotowała wszystko. Przebrała się i akurat przyszedł Zayn. Dał jej czerwone róże. Ona wstawiła je do wazonu po czym podeszła do Malik'a, złapała go za rękę i zaprowadziła do sypialni. Pomimo niewielkiej obawy, która spowodowała przyśpieszone bicie jej serca, Rose pochyliła się do przodu i ujęła jego twarz w dłonie. Wyczuła w nim mocno wstrzymywane na uwięzi emocje, kiedy zawładnął jej ustami w gorącym, usychającym z tęsknoty, pocałunku. Wsunęła swoje ręce pod czarną bawełną jego T-shirtu, gładząc dłońmi jedwabiście-gładką skórę jego umięśnionych pleców. Pochylił się do przodu i obdarzył ją długim, powolnym pocałunkiem, pod wpływem którego całkowicie się roztopiła. Pociągnął ją w dół na łóżko i zaczął rozbierać. Pokrywał każdy centymetr odkrytego ciała pocałunkami, wycałował długi gorący szlak od jej szyi, poprzez piersi aż do brzucha, gładził jej długie nagie kończyny swoim płonącym spojrzeniem, pożerając ją wygłodniałym wzrokiem. Do czasu gdy miał ją nagą, Rose była zadyszana i obolała z pożądania. Uklęknął nad nią na kanapie, jego muskularne uda wcisnęły się pomiędzy jej rozsunięte kolana. Wciąż był w bokserkach, które opadły nisko na jego szczupłych biodrach, naprężając się mocno w okolicach pachwiny. Uniosła się w górę i wyciągnęła do niego rękę, potrzebując poczuć jego ciepło pod swoją dłonią. Na własnym ciele. Głęboko w niej. Uniósł się, kiedy szarpnęła bokserki z jego bioder i zsunęła je, aż znalazły się wokół jego kolan, ten ruch zbliżył jego cudowną długość, o mały włos od jej ust. Rose nie mogła oprzeć się pokusie. Ujęła w dłonie jego męskość i jadra, przysunęła się do niego, zacisnęła wargi wokół mięsistej główki i czerpała radość z stłumionego jęku Zayn'a, kiedy prześlizgiwała się ustami przez całą jego długość aż do podstawy. Czuł się cudownie pod gorącą pieszczotą jej aksamitnego języka, który owijał się wokół kolumny tak twardej, jakby była z litej stali. Rosalie jeszcze raz wciągnęła go głęboko do ust, po czym wróciła, by possać jego czubek.
- O, Chryste - wysyczał, kiedy zacisnęła swoje usta około brzegu jego główki, następnie wciągnęła go aż po samo gardło. Jego palce kurczowo zacisnęły się na jej włosach, trzymał się kurczowo jej czaszki, jego ciało napięło się mocno jak struna. Wspaniale nagi, znowu pochylił się nad nią i delikatnie objął dłonią jej kark. Jego dotyk był pełen zaborczości, lecz nie posiadł jej tak po prostu. Jego odmienione spojrzenie było głodne, ale cierpliwe. Jego pocałunek namiętny, ale czuły. Nie było w nim niczego zwyczajnego. Nie było też nic zwyczajnego w tym, co do niego czuła. I słodki Boże, sprawił, że płonęła. Pod jego dotykiem, jej ciało wygięło się w łuk, a każdy jego centymetr stał się nadwrażliwy i głodny jego pieszczot. Nie mogła być wystarczająco blisko, nie mogła trzymać go w ramionach dość mocno, kiedy położy się na niej i rozłożył szeroko jej uda. Patrzył jej w oczy, kiedy w nią wchodził, zanurzał się w nią powoli, wypełniając ją z celową ostrożnością, chociaż jego biodra drżały, a ścięgna jego szyi napięły się mocno pod skórą. Kołysał ją łagodnie, wiodąc do orgazmu z doprowadzającą ją do szału kontrolą. Chciała krzyczeć na niego, by zaczął poruszać się szybciej, brał ją tak gwałtownie jak tylko mógł, jeśli to ułatwiłoby uwolnienie się od pragnienia, które rosło w jej wnętrzu. Ale kochanie się z nim było zbyt rozkoszne, żeby się śpieszyć. Nie chciała żeby ta noc kiedykolwiek się skończyła. On też tego nie chciał, mogła to zobaczyć w wyrazie jego twarzy. Mogła to poczuć w każdym kontrolowanym ruchu jego bioder. W gorącej, smakowitej pieszczocie jego ust, kiedy każdy pocałunek zapierał jej dech w piersi. Owinęła swoje ramiona wokół jego szyi, nogi w około jego cudownych, morderczo powoli poruszających się bioder i pozwoliła sobie wciągnąć się w błogie zapamiętanie. Z rozkoszą witała każde głębokie pchnięcie. Wzdychała przy każdym powolnym wycofaniu. Delektowała się naciskiem i żarem wspaniałego ocierającego się o nią ciała Zayn'a. Gdy doszła, to było cudowny atak na jej wszystkie zmysły. Rose krzyknęła, drżała kiedy orgazm wstrząsnął nią z miejsca tak głęboko w niej ukrytego, że wydawał się wybuchać z samego dna jej duszy. Uchwyciła się go, zaciskając zęby na jego umięśnionym ramieniu, kiedy przebiegały przez nią kolejne dreszcze rozkoszy.
- Zayn - wydyszała łamiącym się głosem.
-O, Boże...- Jęknął i gwałtownie uniósł jej biodra z poduszek. Jego pchnięcia stały się silniejsze, docierały teraz głębiej, ale wciąż jeszcze były powstrzymywane przez jego żelazną kontrolę.
- Mocniej - szepnęła Rose. - Przestań się kontrolować. Pragnę cię całego, Zayn.- Jej własna rozkosz narastała ponownie, przynosząc ze sobą dotkliwy głód, który powoli zaczął doprowadzać jej krew do wrzenia. Przepełniona uczuciem i pragnieniem, całkowicie się w nim zatracając. Wbiła paznokcie w jego silne ramiona, ukryła twarz w łuku pomiędzy jego szyją i ramieniem, kiedy brał ją z desperacką pasją. Głód, który ją nękał stawał się coraz dotkliwszy, rozpalając w niej tak pierwotną potrzebę, że aż to nią wstrząsnęło. Zapach jego skóry, jedwabiste ciepło pod jej wargami, pod jej językiem, przyprawiło ją o zawrót głowy z pożądania. Jego tempo stało się gwałtowniejsze, zaczął poruszać się w niej mocniej i głębiej. Jęczała, przegrywając z wzbierającym strumieniem następnego orgazmu. Krzyknęła, kiedy wreszcie spłynął po jej, w powodzi przyjemności i ulgi, która powinna ugasić tlące się pragnienie, które ją spalało, ale sprawiła tylko, że wybuchło ono zamieniając się w palącą żądzę. Zayn warknął gniewne przekleństwo i zaczął poruszać biodrami z większą furią. W tym momencie, z Rose owiniętą wokół niego tak ciepłą, zadowoloną i otwartą dla niego, chciał zatrzymać to uczucie. Ale niestety wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Wyszedł z niej i przykrył ją kołdrą, po czym położył się obok niej.
Rano obudził się z Rose wtuloną w jego bok. Chwilę jeździł palcem po jej tatuażach. Otworzyła oczy i przygryzła wargę przypominając sobie cały wieczór wczorajszy.
- Muszę iść pod prysznic. - Powiedziała, ale mulat złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Kiedy zaczął ją całować zapomniała o wszystkich potrzebach. Jej pożądanie wzięło górę - Zayn, kochaj się ze mną znowu. - Wymruczała. Wolne kobiece mruczenie wywoływało wibracje w jego ciele, które zmierzały wprost do jego męskości. Był twardy jak stal, był gorący i gotowy. Każda końcówka jego nerwów drgała w jednym rytmie z jego pulsem. Pożerał wzrokiem ciało Rosalie cal po calu, każdą rozkoszną krzywiznę, każde zaokrąglenie jej boskiego ciała. Położył swoje duże, szorstkie dłonie na jej aksamitnej skórze rozkoszując się miękkością, którą czuł pod palcami. Objął dłońmi jej piersi, które nabrzmiały pod wpływem jego dotyku. Delikatne, różowe sutki stwardniały niczym kamienie i błagały go, by ich spróbował. Pochylił głowę i zaczął je pieścić językiem, ssał i przygryzał, warcząc z przyjemności, gdy ona wiła się i jęczała z podniecenia. Opuścił rękę w dół, sięgnął miedzy jej uda, włożył palce w jej delikatną szczelinkę.
- Taka delikatna – mruknął. Drażnił jej delikatną skórę i rozkoszował się widokiem, jak jeszcze pełniej rozkwitała pod wpływem jego dotyku.
- O, Boże - szeptała dysząc. Wbiła paznokcie w jego ramiona, kiedy ją pieścił i wchodził w nią najpierw jednym, a potem dwoma palcami. Pocałował ją głęboko i namiętnie. Pocałunek był bardzo zaborczy. Język pieścił jej usta, a palce wsuwał coraz głębiej, dając i biorąc, dopóki nie poczuł, że jej ciało przechodzą pierwsze dreszcze orgazmu. Odetchnęła głęboko, ale on nie przerywał. Kontynuował swoje pieszczoty, dopóki nie zaczęła wołać jego imienia….we wszystkich możliwych wersjach. Ciągle sapała i dyszała, trzymając się kurczowo jego ramienia, gdy on powoli pieścił ją pomiędzy udami. Nachylił się i zaczął całować jej twarde, sterczące sutki.Zerkała na niego pożądliwie, ale nie bardziej niż jej ręce, które wolnym ruchem pieściły jego ramiona. Schodziła z tą pieszczotą coraz niżej, na brzuch, aż doszła poniżej …. do pasa. Pieściła jego przyrodzenie, a jej bezwstydna pieszczota powodowała, że jeszcze bardziej rósł i stawał się jeszcze twardszy. Owinął ręce wokół jej talii i przyciągnął ją do siebie tak mocno, że czuł na sobie każdy mięsień i każdą wypukłość jej ciała. Ona nie była kruchą nastolatką, a on to w niej kochał. Kochał jej siłę.Tak naprawdę, kochał w tej kobiecie wszystko i uświadomił to sobie dopiero teraz, stojąc z nią skóra przy skórze, patrząc prosto w jej oczy.O tak … do cholery …. . Był w ogromnych tarapatach.
- Mówiłaś coś o prysznicu  - mruknął, starając się udawać, że nic do niej nie czuje. Chciał przekonać sam siebie, że nie jest zakochany i że to uczucie nie dopadło go już znacznie wcześniej … w jej domu w Londynie. Uśmiechnęła się do niego, nie zważając na jego słowa i lejącą się wodę.
- Naprawdę mówiłam coś o prysznicu? A, faktycznie. Ale prysznic jest w łazience, a my jesteśmy tutaj.
- Nie ma sprawy, zaraz się tym zajmiemy.- Złapał ją w ramiona i zaniósł ją do sąsiedniego pomieszczenia, w którym była łazienka. Podniosła na sekundę wzrok. Kiedy spojrzała na niego, jej twarz była bardzo skupiona. Malowała się na niej taka powaga, jakiej jeszcze nigdy u niej nie widział.
- Nie wiem, czy jest coś…. , czego chcę ... bardziej niż tego. Chcę więcej ciebie.
- Weź wszystko, czego zapragniesz.- Zdjęła swoje dłonie z jego pleców i zarzuciła mu raniona na szyję. Pocałowała go tak, jakby już nigdy nie miała go puścić. Trzymał ją nadal blisko siebie, odpowiedział na jej pocałunek, ale jednocześnie kierował ich wolno w stronę ogromnego prysznica i włączył wodę. Ciepła woda spływała po nich, oblewała ich ciała, kiedy stali tak do siebie przytuleni, pieszcząc się i całując. Rose narzuciła im tempo, a on chętnie na nie przystał. Oparł się plecami o zimne, marmurowe kafle ściany i obserwował, jak oderwała swe usta od jego i całując jego skórę schodziła coraz niżej. Dotarła ustami do jego klatki piersiowej. Pieszcząc ją, schodziła niżej na brzuch. Językiem smakowała jego tatuaże, podczas gdy jej mokre dłonie pieściły jego twardego jak skała penisa. Prawie odpłynął, kiedy jej usta ciasno objęły jego sterczącą męskość. Ssała go, pieściła językiem, serwując mu chwile słodkich tortur.
- Ach, Chryste – jęczał. Był już blisko, bardzo blisko, stawał na krawędzi.
-Chodź do mnie … teraz. - Postawił ją przed sobą, przed swoim twardym penisem i pocałował chciwie, wbijając swój język w jej gorące usta. Umierał z pragnienia, by wreszcie w nią wejść. Pochylił się, sięgając dłonią pomiędzy jej uda. Woda spływała po jego dłoniach, kiedy jego wielkie palce dotarły do jej sekretnego miejsca. Przyciągnął ją do siebie i palcem pieścił gorące, wilgotne jądro jej kobiecości.
Muszę być w tobie – warknął. Jego pożądanie rosło, było już na takim poziomie, że nie był w stanie się kontrolować. Ukląkł na podłodze pod prysznicem, kręgosłup docisnął do ściany i uniósł ją nad sobą. Wolniutko, dozując sobie przyjemność opuszczał ją w dół. Powoli, rozżarzony do białości, sycząc z czystej przyjemności, poprowadził ją w dół coraz niżej, wypełniając ją całą długością swojego penisa. Jęczała, wbijając twarz w jego ramiona, a on podnosił ją i opuszczał powoli, nie spiesząc się, smakując każde westchnienie, rozkoszując się każdym tchnieniem szczęścia, które mu ofiarowywała. Przeszły ją dreszcze przyjemności, aż wycisnęły się jej łzy w oczach. Jej mięśnie zaciskały się i rozluźniały na imponujących rozmiarów penisie, który teraz czuła w sobie. Jego własne pożądanie wrzało w nim jak gejzer. Wstał, podniósł Rose i postawił na prostych nogach. Nachyliła się do przodu, opierając dłonie o marmurowe, zimne ściany prysznica. Woda spływała jej po plecach wzdłuż kręgosłupa, wprost na słodki tyłeczek. Wszedł w nią z powrotem i poczuł się jak w domu. Ramieniem objął ją w pasie, kiedy wbił się głęboko. Wrócił do tego, co przerwał przed chwilą. Nigdy nie odczuwał takiej czystej i intensywnej przyjemności z seksu. Nigdy nie czuł nic tak głębokiego i silnego jak czuł do tej kobiety. Chęć, by ją posiąść, uderzyła w niego z potworną siłą, dokładnie tak samo, jak za pierwszym razem, kiedy się z nią kochał. Kiedy tak wchodził w nią i wychodził …w jej miękkie i wilgotne ciało. Wodził wargami po aksamitnej krzywiźnie między ramionami, a szyją. Pożądanie wrzało w nim, był już na krawędzi orgazmu, czuł, że za moment wybuchnie. Odwrócił ją tak, by stanęła przed nim, żeby ciepła woda oblewała ich splecione ciała, w czasie ciepłej kąpieli. Nie mógł znaleźć odpowiednich słów, które mogłyby wyrazić jego szacunek i uwielbienie dla tego dziwnego człowieka, dla tej kobiety, która w jakiś niepojęty sposób, skradła mu serce. Spojrzała na niego spod ciemnych rzęs. Policzki miała zaróżowione, usta nadal były nabrzmiałe od jego pocałunków. Zayn pieścił jej twarz, jej piękną, upartą szczękę. Uśmiechała się, seksowanie rozchylając usta i nagle pocałowała go. Jego penis odpowiedział natychmiast, a ogień w jego żyłach doprowadził krew ponownie do wrzenia. Rosalie pociągnęła go w dół, zmuszając, by się do niej nachylił i całując go, wsunęła mu język do ust.

Rose obudziła się w łóżku, wtulona w jego silne ramiona. Kochali się przez cały poranek, na wiele różnych sposobów, przez wiele, niekończących się godzin: pod lejącą się wodą z prysznica, przy ścianie w sypialni, na kanapie w salonie ... - tak, że straciła już rachubę tych wszystkich miejsc i wszystkich kreatywnych pozycji, w których znajdowali przyjemności, płynące z ich ciał. Teraz otworzyła oczy, była w stanie błogiego zadowolenia, kiedy jeszcze mocniej wtulała się w jego ramiona. Leżała z policzkiem dociśniętym do jego piersi, jedną nogą zarzuconą na jego uda.Przesunęła się leciutko, a jej ruch spowodował jego jęk
-Nie chciałam cię obudzić - szepnęła.Kolejny jęk.
-Nie spałem. - Jego silne ramię objęło ją i podciągnęło wyżej, a później wziął jej dłoń w swoją i bez zbędnych słów skierował w pewne miejsce, które było już czujne i gotowe. Rosalie zaczęła się śmiać, rozbawiona. Wykonał delikatny ruch bioder, kiedy Rose wzięła jego penisa w dłonie, a on stawał się jeszcze większy i jeszcze twardszy, do takiego stopnia…, który nie byłby możliwy bez jej udziału. Uśmiechnął się, delikatnie unosząc brzegi swoich zmysłowych ust. Wyciągnął rękę, wyjął kilka kosmyków jej włosów i włożył je za jej ucho. Zachichotała, nachyliła się i pocałowała go. Wstała i usiadła na nim okrakiem, wzdychając z przyjemnością, ponieważ doskonale do siebie pasowali. Opuściła się leniwie na niego. Cieszyła się tym wspaniałym uczuciem, które całą ją przepełniało.
-Mmm...- Jęknęła przy jego szyi.- Jesteś niesamowity.
-A ty jesteś nienasycona - odparł, choć to niedokładnie brzmiało jak krytyka.
- Albo raczej spóźniona. - Powiedziała szybko zrywając się z łóżka. - Ruszaj się Zayn ! Ty też jesteś spóźniony ! Próba się zaczęła właśnie ! - I tak zakończył się ich wspólny ranek, a raczej popołudnie.

_______________

Scena sexu została zaczerpnięta z książki L. Adrian. Polecam. Mam nadzieję że się podobało ;)

Hahahahahaha edukacja sexualna BITCHEEEZ <3

8 czerwca 2012

Prolog


Dziewczyna wzięła walizki i wytargała je przed dom, gdzie czekała już jej siostra.

*Tydzień wcześniej*

Czerwonowłosa wpadła do szatni i szybko się przebrała po czym weszła na salę.
- Dziewczyny mam nadzieję ,że rozgrzewka zrobiona ! Musimy dzisiaj dokończyć ostatni układ. Aha jutro i pojutrze mamy dwie godziny zajęć, tak samo w poniedziałek i wtorek, ponieważ wyjeżdżam na dwa miesiące. - Każda z obecnych na sali wiedziała, że Rosalie była świetną tancerką i taką samą nauczycielką, w końcu z jakiegoś powodu wszystkie sławy angielskie to u niej sie uczyły. To ona układała tańce do teledysków. I to ona jechała z piątką najprzystojniejszych chłopaków na ziemi w dwumiesięczną trasę. Warto wspomnieć ,że jej starsza siostra to dziewczyna Louisa Tomlinsona.- Dobra to raz i dwa i trzy . - Włączyła Swagger Jagger i zaczęła tańczyć. Po godzinie mądergi, bo tak dziewczyny nazywały treningi na salę wszedł sam Zayn Malik.
- Hej Malik. - Powiedziała Rose nawet nie patrząc na niego tylko pakując swoje rzeczy. On potrzedł do niej i przytulił ją na powitanie, za co dziewczyny miały ochotę udusić swoją instruktorkę.
- Siema Rose.
- Dobra nie stercz tutaj jak jakiś kołek tylko idź do samochodu i tam na mnie poczekaj. - Gdy chłopak wyszedł ona pokazała do drzwi fuck'a i poszła się przebrać. Rosalie Calder nie potrzebowała jakiegoś śpiewajacego idioty do szcześcia. Do szczęścia potrzebny był jej tylko taniec.

___________________

No i jest. Mam nadzieję ,że wam się spodoba. Pisałam go szybko, bo przyleciałam przed komputer prosto sprzed telwizora. I nadal jeszcze mam żal do Wojtka, spierdolił to ! Ale mimo wszystko dobra dupa z niego jest. ;x

Komentujcie bo serio. jest mi bardzo przyjemnie. :D

Do następnego. Effy xx.

7 czerwca 2012

Characters


Rosalie 'Rose' Calder - 18 lat



Eleanor Calder - 20 lat


Liam Payne, Niall Horan, Louis Tomlinson, Zayn Malik, Harry Styles - 18 lat, 18 lat, 20 lat, 19 lat, 18 lat,


________________________

Jutro pojawi się prolog. Całusy :**

Chapter 4 & the last.


Zaczęłam się śmiać, i poczułam coś mokrego na policzku, otarłam łzę. Nie była ona łzą smutku, była ona łzą szczęścia. Zawsze marzyłam, aby mieć dzieci z Liam'em. Może miałam od niedawna 18 lat, ale wszyscy mi mówili, że jestem bardzo odpowiedzialna. W domu zajmowałam się młodszym bratem, więc teraz też dam sobie radę. Spojrzałam na Louisa który nie mógł wykrztusić ani słowa, nagle podskoczył jak oparzony i pobiegł do Jean
- KOCIE SŁYSZAŁAŚ ?! LEIAM BĘDĄ MIELI DZIDZIĘ !!!
- Lou, kochanie, Who the fuck is Leiam ?
- Liam i Leighton. - Wyszczerzył się.
- Co kurwa ? - Gwłatownie się obróciła i spadła z łóżka. - Leigh ? Czy me uszy dobrze odebrały tą wiadomość ?
- Hmm... raczej tak.
- Gratuluje. Mogę zostać chrzestną ? - Zrobiła oczy niczym Kot z Shreka.
- Jasne. Ale nie jest to pewne na 100 %, że jestem w ciąży. Jedynie na 99 %.
- To idź do ginekologa. - Zauważył inteligentnie Lou.
- Jak znajdę czas. - Jeanelle zaczęła o czymś gadać z Louis'em i Liam'em,a  ja podeszłam od okna i patrzyłam na świat dookoła. Wszędzie była miłość. Poczułam jak Liam mnie obejmuje w pasie i delikatnie kładzie ręce na moim brzuchu.
- Obiecaj mi jedno, już nigdy się nie rozstaniemy. - Skinął głową
- Dla mnie ostatnie pół roku było najgorsze w moim całym zyciu. Simon kazał mi z tobą zerwać, chyba nie myślał ,że przez to będę wrakiem człowieka. Miałem plany. - Skrzywił się. - Zrozum, iż od trzech lat kocham cię, z każdym dniem mocniej. Od chwili kiedy po raz pierwszy spotkałem cię w bibliotece.
- Pamiętasz to !
- Oczywiście, dlatego chcę w końcu zrobić to co planowałem od roku.- Klęknął przede mną. -  Leighton Victorie Grint czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ? - Patrzyłam się na niego wielkimi oczyma. Nie mogłam w to uwierzyć. Podniosłam go z ziemi i długo pocałowałam.
- Tak Liam, tak. - Tym razem to on pocałował mnie długo i namiętnie. Gdyby nie to, że Lou i Jean byli w pokoju rzuciłabym się na mojego narzeczonego. Jak to brzmi. Marzenie !
- Może pojedziemy do lekarza ? - Ubrałam się, bo nadal byłam w piżamie.
- Jasne. - Pojechaliśmy do zaufanego doktora chłopaków, który zrobił potrzebne badania.
- Tak więc Liam, twoja narzeczona jest w trzecim miesiącu ciąży. Termin ma na osiemnastego czerwca. - Uśmiech nie schodził z twarzy Payne'a. Patrzyłam jak ogląda zdjęcia NASZEGO dziecka z USG. Odkąd spotkałam Liam'a miałam przeczucie, że to on będzie tym właściwym.

* 4 czerwiec. Liam*

Patrzyłem na moją żonę, spała obok, przykryta tylko prześcieradłem. Była tak piękna, przejechałem palcem po jej tatuażu który miała na plecach. Za dwa tygodnie dołączy do nas nasza córeczka - Marie Hope Payne. Nagle ciało Leigh wygieło się w łuk i Leighton otworzyła oczy
- Cholera Liam. Wody mi odeszły. - Ubrałem się szybko i dałem ubranie Leigh, a sam zacząłem pakować torbę, włożyłem ją do samochodu i wróciłem po Leighton. Wziąłem moją żonę na ręcę i zaniosłem ją do samochodu. Jechałem szybko do szpitala, na miejscu pielęgniarki wzięły Leigh na wózek i zawiozły ją na salę, po czterech godzinach czekania z porodówki wyjechała Leighton, zaraz za nią pielegniarki wyszły z naszym malenstwem. podszedłem do nich.
- Jestem z ciebie dumny. - I pocałowałem ją w usta.

________________________


I to na tyle przygód Liama i Leighton, ale nie martwcie się już za chwilę pojawią się bohaterowie następnego opowiadania oraz prolog. Następne opowiadanie będzie troszeczkę dłuższe.

Lots of love Effy xx.